poniedziałek, 9 maja 2022

 Niech mi ktoś wytłumaczy następującą kwestię. Naprawdę tego nie rozumiem.

W nocy z 26 na 27 marca w Parku Śląskim w Chorzowie zamordowany został dziennikarz - współpracownik "Dzień dobry TVN". Nota bene jest to informacja bez znaczenia, gdyż jak się okazało, było to zabójstwo z zazdrości. Dziennikarz miał tam schadzkę z panią, która się rozwodziła. W tej sytuacji wytypowanie przynajmniej jednej osoby, która miała motyw, było raczej nietrudne.
Zresztą już parę godzin po tej zbrodni zatrzymano mężczyznę, któremu postawiono zarzut pomocnictwa w zabójstwie. Ponadto na miejscu zbrodni znaleziono zakrwawiony nóż. Nic więc dziwnego, że szybko ustalono, kto jest głównym podejrzanym. Ustalono też, że telefon owego mężczyzny zalogował się w sieci niemieckiej.
Niech zgadnę, którędy telefon ten zawędrował z Chorzowa do Niemiec. Stawiam na to, że autostradą A-4 (oczywiście mogło być inaczej). Tak czy siak, blokad tam nie ustawiono, choć istnieje techniczna możliwość sprawdzenia, gdzie się telefon loguje - i możliwość ta nie ogranicza się wyłącznie do Niemiec.
Przypomnę - zbrodnia została dokonana w marcu. A dziś wydano list gończy za podejrzanym.
Niech mi ktoś wyjaśni to zawrotne tempo działania.
Dodam, że w tym wypadku musi być ono rzeczywiście niesamowite. Sprawa jest bowiem "medialna". Zaś prokuratura organizowała nawet konferencje prasowe.
Tak sobie myślę, że w czasie pomiędzy zbrodnią a wydaniem listu gończego podejrzany mógłby na piechotę dojść z Chorzowa do granicy niemieckiej. I na piechotę powrócić.

poniedziałek, 2 maja 2022

 O inflacji

Wiedziałem, że to jest kwestia czasu. No i się doczekałem. Rząd ogłosił, że w związku z inflacją zaplanował podwyżkę pensji.
Rzecz jasna rząd rozdaje nie swoje pieniądze, gdyż za podwyżkę płacy minimalnej zapłacą nie ministrowie, lecz ci, którzy zatrudniają ludzi: przedsiębiorcy. To ci, których ten sam rząd obarcza rozmaitymi obciążeniami, związanymi m.in. z polityką rozdawania pieniędzy. Chodzi nie tylko o słynne 500 PLUS czy dodatkowe pieniądze dla emerytów. Socjalem jest przecież obniżenie podatku na żywność czy na paliwa.
A skoro rząd pozbawił się znaczącej części podatków to skąd bierze pieniądze dla pracowników sfery budżetowej - urzędników, nauczycieli, policjantów czy wojska? Na to odpowiedź jest banalnie prosta i zna ją każdy, kto od czasu do czasu korzysta z bankomatu. Rząd bierze te pieniądze z drukarni.
Bankomaty od dwóch lat wypluwają pieniądze pachnące jeszcze świeżą farbą drukarską i nie zużyte. Aż żal je wydawać, takie są eleganckie. Lecz rzeczywistość jest taka, że ta sama siatka zakupów co tydzień równa się większej liczbie banknotów.
Jest oczywiście na to prosta rada. Zamiast drukować większe ilości banknotów, można drukować tyle samo, lecz o zwiększonych nominałach.
Gdy byłem małym smarkaczem najwyższym banknotem w obiegu w Polsce było 1000 zł. Kiedy chodziłem do szkoły średniej NBP emitował już banknoty 2000 zł. W czasie moich studiów wypuszczono banknot 5000 tys. zł.
A lata dziewięćdziesiąte XX wieku to był szczęśliwy okres banknotów o nominałach setek tysięcy i milionów. Dodam, że wraz z liczbą zer na banknotach rosło też bezrobocie.
I podwyższając płace o wskaźnik inflacji dojechaliśmy radośnie do banknotów o nominałach 2 000 000 zł i 5 000 000 zł. Co w sumie było mizernym osiągnięciem, gdyż w Jugosławii lat 90-tych XX wieku dzienna inflacja sięgała 100 proc., a w obiegu funkcjonowały banknoty o nominałach 50 mld dinarów, a nawet 500 mld dinarów (dla niedowiarków zdjęcie). Ulice zasłane były banknotami - praktycznie bezwartościowymi - o nominale 1000 dinarów.
Ludzie szybko przywykli do hiperinflacji i zarówno w Polsce, jak i w Jugosławii radzili sobie w prosty sposób - jak najszybciej wymieniając je na obcą walutę. Przy czym w Polsce najbardziej popularne były dolary USA a w Jugosławii zachodnioniemieckie marki.
W ten sposób oba kraje wyzbyły się znaczącego czynnika decydującego o stopniu suwerenności. Przy okazji. Gdy niektórzy politycy pyszczyli, że Unia Europejska odbiera nam suwerenność, to szkoda, że nikt nie przypomniał, iż nie ma czegoś takiego jak pełna suwerenność od innych. Nawet Korea Północna nie jest w pełni suwerennym państwem, gdyż w znacznym stopniu uzależniona jest od woli Chin, a pewnie także i Rosji.
Reperkusje tamtego stanu rzeczy widać na Bałkanach do dziś. Euro jest walutą obowiązującą w Kosowie i w Czarnogórze, choć oba te kraje żadnego wpływu na tę walutę nie mają.
My przez kilkadziesiąt lat mieliśmy mocną i pewną walutę. To już jest przeszłość. Jeszcze parę miesięcy polityki "dostosowywania płac do inflacji" a w dniach wypłaty kantory będą pracować pełną parą i z wydłużonymi godzinami otwarcia.
Ekonomistów proszę o wyrozumiałość. To takie sobie rozważania humanisty, który ma pecha pamiętać tamte czasy. Bochenek chleba kosztował 2,6 tys. zł a drożdżówka 480 zł.
Może być zdjęciem przedstawiającym pieniądze
Wiesław Szostak, Marek Ryszard Mattencloit i 7 innych użytkowników
1 komentarz
1 udostępnienie
Lubię to!
Komentarz
Udostępnij